1.: Zapraszam na bloga mojej koleżanki KLIK. Ogólnie to opowiadanie pisałyśmy razem :)
2.: Mam natchnienie, mam pomysł, ale nwm jeszcze co z tego wyjdzie. Mimo to jeśli bym zaczęła pisać to opowiadanie to chciałabym wiedzieć o kim byście chcieli :) A więc z boku po prawej jest ankieta, możecie głosować :)
wtorek, 31 lipca 2012
poniedziałek, 23 lipca 2012
Epilog
Od Autorki: Dobra, dzisiaj trochę na początku. Na końcu walnę podziękowania. A więc, tak jak przeczuwałam jest to już niestety ostatni rozdział. Ale i tak udało mi się dosyć długo to opowiadanie pociągnąć. Wy też chyba nie chciałyście końca, bo coś słabo komentowałyście. A niektóre z was mi nawet groziły. Cytuję: "jak to zakończysz to Cie zabije . ;d;d" Heh. Każdy wasz komentarz działał na mnie motywująco i po każdym się uśmiechałam.
Może kiedyś jeszcze jak mnie wena najdzie to napiszę jeszcze jakieś opowiadanie ;)
Jakiś czas temu jedna osoba spytała mnie skąd wziął mi się pomysł. Właściwie to ta historia mi się przyśniła. Serio. Tylko trochę coś zmieniłam, coś podrasowałam i gotowe :D A więc miłego czytania ;)
-Ma pan synka-usłyszałem po godzinie
czekania na poczekalni.
Chciałem być podczas porodu, ale
Jessica doskonale wiedziała jak reaguję na widok krwi i powiedziała
stanowcze NIE. Może to i lepiej.
Kiedy pielęgniarka wyszła z sali i
powiedziała mi, że mam dziecko myślałem, że się przewrócę.
Pewnie by się tak stało, gdybym nie siedział.
Poderwałem się szybko z miejsca.
-n naprawdę?-Wyszeptałem słabym głosem.
-n naprawdę?-Wyszeptałem słabym głosem.
-Zdenerwowany tata to
normalność-uśmiechnęła się pielęgniarka.-Tak, mają państwo
zdrowego i silnego chłopca. Jak się będzie nazywał?
-Nie wiem, nie rozmawialiśmy jeszcze o
tym..-wyjąkałem.-Mogę się z nimi zobaczyć?
-Tak, oczywiście, proszę
bardzo-powiedziała kobieta i zaprowadziła mnie do sali. Wszedłem
to środka i po prostu głos uwiązł mi w gardle. Jessica
uśmiechnęła się, gdy mnie zobaczyła. Jej ułożone zawsze włosy
teraz były w lekkim nieładzie, ale i tak wyglądała prześlicznie.
Jak zawsze.
Powoli podszedłem do łóżka na
którym leżała. Na rękach trzymała najśliczniejsze stworzenie na
świecie. Łzy napłynęły mi do oczu. Przykucnąłem przy nich.
Jess pogłaskała mnie po policzku.
-Jest taki podobny do
ciebie..-wyszeptała.
-Ale oczka i nosek to masz chyba po
mamusi, co?-powiedziałem zwracając się do malucha.
-Chcesz go potrzymać?
-A mogę?
-Co za pytanie, przecież to twój
syn.-Powiedziała podając mi go ostrożnie. Fala ciepła rozlała
się po całym moim ciele. To było moje dziecko, mój synek..
-Nie ma co, chyba naprawdę się
postarałem-uśmiechnąłem się.
Jessica zachichotała.
-Tak, należy ci się nagroda.
-Wy jesteście moją nagrodą. Kocham
was.-Powiedziałem całując małego w czółko.-Jak damy mu na imię?
-Nie myślałam o tym. Liczyłam na to,
że wy coś wymyślicie.
-Niestety mi się nie udało. Ale
znając kreatywność pozostałej czwórki i Danielle.. na pewno coś
wymyślą.
-Tak, na pewno.
Uśmiechnąłem się i spojrzałem na
naszego synka. Potem oddałem go Jessice a sam usiadłem na krzesełku
obok.
-Przepraszam-zwróciłem się do
pielęgniarki wyciągając telefon z kieszeni.-Mogłaby nam pani
zrobić zdjęcie?
-Oczywiście.
Podałem telefon pielęgniarce i
przysunąłem się bliżej Jessici. Chwilę później dostałem
telefon z powrotem. Wysłałem zdjęcie do chłopaków.
Pół minuty później dostałem smsa.
Za 15 minut będziemy.
Zdjęcie już na twitterze.
Gratulacje! Liam . Xx
Nie
wiem, po co on się podpisywał. Przecież wiedziałem, że to on.
Chyba przyzwyczajenie.
15 minut
później chłopaki wraz z Danielle wpadli na salę. Oczywiście
wszyscy się cieszyli i każdy chciał potrzymać małego i trochę
się nad nim po rozczulać.
-Wymyśliliście
jakieś imię?-Spytała Dan trzymając na rękach naszego synka.
-Właściwie
to liczyliśmy na was-odparłem.
-Ja i
Lou mamy taki pomysł..-powiedział Haz. Spojrzałem na niego
pytającym wzrokiem.-Larry.
-Właściwie,
to już o tym myślałem, ale nie będziemy nazywać naszego synka na
waszą cześć.-Uśmiechnąłem się.
-Ja mam
pomysł.-Powiedziała Danielle.-Michael.
***
-Mamo, a jak właściwie poznałaś tatę?-Spytała mała Susane.
-Długa historia.-Powiedziałam siadając na kanapie obok Zayna i siedzącej mu na kolanach dziewczynki.
Wtedy do domu wrócił Mike.
-Jak było na randce, synu?-Spytał Zayn.
-Totalny niewypał. Ta dziewczyna.. Nie, po prostu brak słów. Nigdy więcej.
-Nie przejmuj się, wiele jest dziewczyn na świecie.
Piętnastoletni Michael był prawie identyczny jak Zayn. Z wyjątkiem oczu i nosa. Te miał po mnie. Z radością odkryłam, że jest to jednak jego kolejna zaleta, a nie wada. Natomiast mała Susie była wierną kopią mnie. Może oprócz włosów, bo te były kruczoczarne.
-A co tam u was?
-Mamusia miała opowiedzieć jak poznała się z tatą.
-O, na prawdę?
-Nie no, ja nie wiem czy..
-Ale opowiedz, kochanie. My bardzo chętnie posłuchamy.
Rzuciłam mu spojrzenie mówiące "dzięki, Zayn".
-No dobrze, skoro już tak nalegacie.. Kiedyś, kilkanaście lat temu, w telewizji był taki program "X-Factor"..
PODZIĘKOWANIA
A więc tak. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy czytali tego bloga. Wszystkim obserwatorom, komentującym, wszystkim. Właściwie to się nie spodziewałam, że ten blog będzie miał aż tyle wyświetleń. Czego jeszcze się nie spodziewałam? Że ktoś (ta osoba wie, że o niej mówię ;) ) czytając to opowiadanie będzie pisał jego fragmenty na twitterze ;D Hah. Wgl dziękuję za wszystko. Mam do was na końcu taką prośbę.. czy każdy kto przeczytał to opowiadanie mógłby napisać jakiś chociaż krótki komentarz? Chciałabym wiedzieć, co myślicie o całości ;) Kocham was ♥ I jeszcze raz DZIĘKUJĘ . xx
I wgl dzisiaj jest 23 lipca. Dokładnie o godzinie 21:22 (naszego czasu) miną dwa lata odkąd chłopcy są razem. Może nie jestem z nimi od początku, ale dzięki chłopcom nauczyłam się, aby nigdy się nie poddawać, zawsze wierzyć w swoje marzenia, aby nie wstydzić się tego w co wierzę i kim jestem, aby zawsze mieć przy sobie prawdziwych przyjaciół bo będą oni dla Ciebie jak rodzina, aby pomimo nie powodzeń, nie poddać się, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie nam los. 1D to najlepsza rzecz jaka mi się mogła przytrafić. Nigdy im się nie dam rady odwdzięczyć ♥
I wgl dzisiaj jest 23 lipca. Dokładnie o godzinie 21:22 (naszego czasu) miną dwa lata odkąd chłopcy są razem. Może nie jestem z nimi od początku, ale dzięki chłopcom nauczyłam się, aby nigdy się nie poddawać, zawsze wierzyć w swoje marzenia, aby nie wstydzić się tego w co wierzę i kim jestem, aby zawsze mieć przy sobie prawdziwych przyjaciół bo będą oni dla Ciebie jak rodzina, aby pomimo nie powodzeń, nie poddać się, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie nam los. 1D to najlepsza rzecz jaka mi się mogła przytrafić. Nigdy im się nie dam rady odwdzięczyć ♥
poniedziałek, 16 lipca 2012
Rozdział 25
-Jejciu, jak ja się cieszę, że już jesteście!
Moja mama podbiegła do nas i uściskała, kiedy tylko zobaczyła nas na lotnisku. Zaraz za nią podszedł do nas tata i też nas uściskał.
-Nie powiem, zaskoczyliście nas trochę z tym, że chcecie przyjechać.-Powiedział tato.-Co nie znaczy, że się nie cieszymy. Wręcz przeciwnie-dodał szybko widząc nasze miny. Pojechaliśmy do domu. Zanim jeszcze weszliśmy do salonu, poszliśmy do mojej starej sypialni, żeby zanieść torby.
kiedy położyliśmy je koło szafy Zayn przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Zaciągnęłam się jego cudownym zapachem.
-Powiemy im teraz czy później?
-No nie wiem, chyba teraz.. w końcu po to tu przyjechaliśmy. A ty co o tym sądzisz?
-Powiemy im teraz i będziemy mieli z głowy.
-Kochanie, czyżbyś się stresował?-Powiedziałam z rozbawieniem patrząc na niego.
-Może trochę..
-Oj tam, przesadzasz. Mój tata ci głowy nie urwie.
-Trzymam za słowo-uśmiechnął się i wziął mnie za rękę wychodząc z pokoju. Zeszliśmy na dół i weszliśmy do salonu.
Moi rodzice już tam siedzieli uśmiechając się pogodnie. Na stoliku stał talerz z ciastem i kawa.
Wypiliśmy kawę, zjedliśmy po kawału ciasta, porozmawialiśmy o takich różnych duperelach.
-Razem z tatą zastanawiamy się, czy jest jakiś konkretny powód waszej wizyty czy tak po prostu przyjechaliście-powiedziała mama.
Spojrzeliśmy na siebie z Zaynem. Wiedzieliśmy, że to odpowiedni moment.
-Tak właściwie to jest. Przyjechaliśmy tutaj, bo chcielibyśmy wam coś powiedzieć.-Powiedział Zayn.
-A więc słuchamy.
-Ekhemm.. No więc.. mamo, tato, ja i Zayn spodziewamy się dziecka.
Na chwilę zapadła cisza zakłócana tylko przez nasze oddechy.
-Boże, na prawdę?-Wyszeptała mama.
-Tak, będziecie dziadami-Uśmiechnęłam się niepewnie.
Wtedy moi rodzice podnieśli się z miejsc. Trochę się przestraszyłam, bo nie wiedziałam, co chcą zrobić. Ale oni po prostu podeszli do nas i nas uściskali. Odsunęli się od nas po minucie i zobaczyłam u obojgu łzy w oczach. Uśmiechali się przez łzy. Wtedy my też się uśmiechnęliśmy.
Lecąc tutaj zastanawialiśmy się jak rodzice zareagują. Na szczęście zareagowali w tą dobrą stronę i chyba byli szczęśliwi.
Właściwie byłam trochę zdziwiona, że jeszcze nie wiedzieli. W końcu Zayn napisał o tym na twitterze, a jak wiadomo, wieści zazwyczaj szybko się rozchodzą.
Postanowiliśmy z Zaynem, że pójdziemy się przejść. W końcu dawno tu nie byliśmy, a zawsze można było spotkać starych znajomych.
Wyszliśmy z domu trzymając się za ręce. Naszym celem był niewielki park kawałek od domu.
W parku usiedliśmy na ławce. Zayn objął mnie ręką a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Razem przyglądaliśmy się dzieciom bawiącym się kawałek dalej.
-I pomyśleć, że kiedyś nasze dzieci też będą się tak bawić-rozmarzył sie Zayn.
-Taa.. ale pieluszki to ty będziesz przewijał-powiedziałam.
-Co?! Ej, to nie sprawiedliwe!
-Żartuję przecież-zaśmiałam się.-Ale czasami i tak to będziesz musiał zrobić.
-Powiedzmy, że się zgadzam-uśmiechnął się Zayn.
-Jessica! Zayn!-Usłyszeliśmy.-No proszę, szczęśliwi przyszli rodzice!
Ku nam szła moja przyjaciółka Monika.
-Heej!-Ucieszyłam się na jej widok.
Dziewczyna przytuliła nas obydwoje a potem usiadła obok nas na ławce. Siedzielismy tak chyba z godzinę opowiadając Monice co i jak. Oczywiście ona też opowiedziała nam co nieco.
Wróciliśmy do domu, bo powoli zaczynało się ściemniać.
W domu czuć było cudowny zapach. Weszliśmy do kuchni, gdzie zastaliśmy moją mamę robiącą kolację. Jak zwykle była przepyszna. Kiedy już zjedliśmy zrobiło się na prawdę późno. Poszliśmy więc do pokoju. Wykąpaliśmy się i położyliśmy do łóżka. Zostałam w samej bieliźnie, bo było na prawdę gorąco.
Leżałam obok Zayna wtulając się w jego klatkę piersiową i wsłuchując się w bicie jego serca.
Zayn złapał mnie pod brodę i pocałował. Oderwał się ode mnie po kilku minutach, po czym westchnął.
-Ughh.. gdyby nie twoi rodzice to zrobiłbym z tobą takie rzeczy, że nie pytaj..
Zachichotałam cicho.
-Chyba będziesz musiał na to trochę poczekać, kotku..
-----------
Elooo :D
Następny rozdział za 10 komentarzy. Nwm, czy to czasami nie będzie już ostatni ;/
Happy B-day, Eleanor!
Moja mama podbiegła do nas i uściskała, kiedy tylko zobaczyła nas na lotnisku. Zaraz za nią podszedł do nas tata i też nas uściskał.
-Nie powiem, zaskoczyliście nas trochę z tym, że chcecie przyjechać.-Powiedział tato.-Co nie znaczy, że się nie cieszymy. Wręcz przeciwnie-dodał szybko widząc nasze miny. Pojechaliśmy do domu. Zanim jeszcze weszliśmy do salonu, poszliśmy do mojej starej sypialni, żeby zanieść torby.
kiedy położyliśmy je koło szafy Zayn przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Zaciągnęłam się jego cudownym zapachem.
-Powiemy im teraz czy później?
-No nie wiem, chyba teraz.. w końcu po to tu przyjechaliśmy. A ty co o tym sądzisz?
-Powiemy im teraz i będziemy mieli z głowy.
-Kochanie, czyżbyś się stresował?-Powiedziałam z rozbawieniem patrząc na niego.
-Może trochę..
-Oj tam, przesadzasz. Mój tata ci głowy nie urwie.
-Trzymam za słowo-uśmiechnął się i wziął mnie za rękę wychodząc z pokoju. Zeszliśmy na dół i weszliśmy do salonu.
Moi rodzice już tam siedzieli uśmiechając się pogodnie. Na stoliku stał talerz z ciastem i kawa.
Wypiliśmy kawę, zjedliśmy po kawału ciasta, porozmawialiśmy o takich różnych duperelach.
-Razem z tatą zastanawiamy się, czy jest jakiś konkretny powód waszej wizyty czy tak po prostu przyjechaliście-powiedziała mama.
Spojrzeliśmy na siebie z Zaynem. Wiedzieliśmy, że to odpowiedni moment.
-Tak właściwie to jest. Przyjechaliśmy tutaj, bo chcielibyśmy wam coś powiedzieć.-Powiedział Zayn.
-A więc słuchamy.
-Ekhemm.. No więc.. mamo, tato, ja i Zayn spodziewamy się dziecka.
Na chwilę zapadła cisza zakłócana tylko przez nasze oddechy.
-Boże, na prawdę?-Wyszeptała mama.
-Tak, będziecie dziadami-Uśmiechnęłam się niepewnie.
Wtedy moi rodzice podnieśli się z miejsc. Trochę się przestraszyłam, bo nie wiedziałam, co chcą zrobić. Ale oni po prostu podeszli do nas i nas uściskali. Odsunęli się od nas po minucie i zobaczyłam u obojgu łzy w oczach. Uśmiechali się przez łzy. Wtedy my też się uśmiechnęliśmy.
Lecąc tutaj zastanawialiśmy się jak rodzice zareagują. Na szczęście zareagowali w tą dobrą stronę i chyba byli szczęśliwi.
Właściwie byłam trochę zdziwiona, że jeszcze nie wiedzieli. W końcu Zayn napisał o tym na twitterze, a jak wiadomo, wieści zazwyczaj szybko się rozchodzą.
Postanowiliśmy z Zaynem, że pójdziemy się przejść. W końcu dawno tu nie byliśmy, a zawsze można było spotkać starych znajomych.
Wyszliśmy z domu trzymając się za ręce. Naszym celem był niewielki park kawałek od domu.
W parku usiedliśmy na ławce. Zayn objął mnie ręką a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Razem przyglądaliśmy się dzieciom bawiącym się kawałek dalej.
-I pomyśleć, że kiedyś nasze dzieci też będą się tak bawić-rozmarzył sie Zayn.
-Taa.. ale pieluszki to ty będziesz przewijał-powiedziałam.
-Co?! Ej, to nie sprawiedliwe!
-Żartuję przecież-zaśmiałam się.-Ale czasami i tak to będziesz musiał zrobić.
-Powiedzmy, że się zgadzam-uśmiechnął się Zayn.
-Jessica! Zayn!-Usłyszeliśmy.-No proszę, szczęśliwi przyszli rodzice!
Ku nam szła moja przyjaciółka Monika.
-Heej!-Ucieszyłam się na jej widok.
Dziewczyna przytuliła nas obydwoje a potem usiadła obok nas na ławce. Siedzielismy tak chyba z godzinę opowiadając Monice co i jak. Oczywiście ona też opowiedziała nam co nieco.
Wróciliśmy do domu, bo powoli zaczynało się ściemniać.
W domu czuć było cudowny zapach. Weszliśmy do kuchni, gdzie zastaliśmy moją mamę robiącą kolację. Jak zwykle była przepyszna. Kiedy już zjedliśmy zrobiło się na prawdę późno. Poszliśmy więc do pokoju. Wykąpaliśmy się i położyliśmy do łóżka. Zostałam w samej bieliźnie, bo było na prawdę gorąco.
Leżałam obok Zayna wtulając się w jego klatkę piersiową i wsłuchując się w bicie jego serca.
Zayn złapał mnie pod brodę i pocałował. Oderwał się ode mnie po kilku minutach, po czym westchnął.
-Ughh.. gdyby nie twoi rodzice to zrobiłbym z tobą takie rzeczy, że nie pytaj..
Zachichotałam cicho.
-Chyba będziesz musiał na to trochę poczekać, kotku..
-----------
Elooo :D
Następny rozdział za 10 komentarzy. Nwm, czy to czasami nie będzie już ostatni ;/
Happy B-day, Eleanor!
piątek, 13 lipca 2012
Rozdział 24
Stałyśmy z Danielle na lotnisku i czekałyśmy na chłopaków. Nagle ich zobaczyłyśmy. Biegli w naszą stronę. Zayn rzucił na ziemię swoje torby, podbiegł do mnie i mocno przytulił. Wtuliłam się w niego jak mała dziewczynka i zaczęłam szlochać.
-A to podobno ja przeżywam-powiedział Zayn, nadal tuląc mnie to siebie.-Stało się coś.-To nie było pytanie, tylko stwierdzenie.
-Nie, nic się nie stało.
-Nie wierzę ci.-Powiedział odsuwając mnie od siebie na długość ręki.
-Chodźmy już lepiej do domu.-Mruknęłam, ocierając łzy.
Zayn spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem. Nic nie mówiąc złapał mnie za rękę i razem ze wszystkimi pojechaliśmy do domu.
Weszliśmy do domu. Chłopaki zostawili torby w przedpokoju i poszli do salonu razem z Danielle. Tylko Zayn nie poszedł. Wziął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
Oparłam się tyłem o szafkę. Zayn położył ręce na blacie tak, że w żaden sposób nie mogłam mu uciec.
-Powiesz mi co się stało, czy mam się domyślać?-Próbował nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, jednak ja cały czas uciekałam mu wzrokiem. Złapał mnie pod brodę i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.-Hej, co jest?
-Zayn, bo widzisz..
-Tak?
-Bo chodzi o to, że ja.. ja jestem w ciąży.
Oczy Zayna zrobiły się duże jak spodki.
-Że co proszę?-Spytał z niedowierzaniem.
-Będziesz tatą, Zayn.
Nagle Zayn uśmiechnął się szeroko, a z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Przytulił mnie mocno i okręcił dookoła.
-Spokojnie, wariacie!-Zaczęłam się śmiać.-Cieszysz się?
-Nawet nie wiesz, jak bardzo-powiedział i pocałował mnie.
Chwilę później do kuchni weszli Larry, Niam i Danielle.
-Ej, co się dzieje?-Spytał Liam.
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.-Powiedział z radością w głosie Zayn.
Spojrzałam na Danielle. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
-A jest jakiś konkretny powód twojego szczęścia?
Staliśmy z Zaynem bokiem do siebie. Zayn obejmował mnie ramieniem. Uśmiechnął się szeroko i położył rękę na moim brzuchu. Ja położyłam dłoń na jego. Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy a później popatrzyliśmy na resztę.
-O mój Boże.
-Czy to znaczy, że my.. że my będziemy wujkami?!
-Emm.. Tak.
-Boże, będę wujkiem!-Wykrzyknął Lou i mocno przytulił mnie i Zayna. Wszyscy się cieszyli.
Poszliśmy do pokoju. Zayn pierwsze co to włączył twittera. Chyba na prawdę musiał być szczęśliwy, skoro od razu chciał się wszystkim pochwalić.
-A to podobno ja przeżywam-powiedział Zayn, nadal tuląc mnie to siebie.-Stało się coś.-To nie było pytanie, tylko stwierdzenie.
-Nie, nic się nie stało.
-Nie wierzę ci.-Powiedział odsuwając mnie od siebie na długość ręki.
-Chodźmy już lepiej do domu.-Mruknęłam, ocierając łzy.
Zayn spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem. Nic nie mówiąc złapał mnie za rękę i razem ze wszystkimi pojechaliśmy do domu.
Weszliśmy do domu. Chłopaki zostawili torby w przedpokoju i poszli do salonu razem z Danielle. Tylko Zayn nie poszedł. Wziął mnie za rękę i zaprowadził do kuchni.
Oparłam się tyłem o szafkę. Zayn położył ręce na blacie tak, że w żaden sposób nie mogłam mu uciec.
-Powiesz mi co się stało, czy mam się domyślać?-Próbował nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, jednak ja cały czas uciekałam mu wzrokiem. Złapał mnie pod brodę i zmusił do spojrzenia sobie w oczy.-Hej, co jest?
-Zayn, bo widzisz..
-Tak?
-Bo chodzi o to, że ja.. ja jestem w ciąży.
Oczy Zayna zrobiły się duże jak spodki.
-Że co proszę?-Spytał z niedowierzaniem.
-Będziesz tatą, Zayn.
Nagle Zayn uśmiechnął się szeroko, a z jego oczu zaczęły płynąć łzy. Przytulił mnie mocno i okręcił dookoła.
-Spokojnie, wariacie!-Zaczęłam się śmiać.-Cieszysz się?
-Nawet nie wiesz, jak bardzo-powiedział i pocałował mnie.
Chwilę później do kuchni weszli Larry, Niam i Danielle.
-Ej, co się dzieje?-Spytał Liam.
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.-Powiedział z radością w głosie Zayn.
Spojrzałam na Danielle. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie.
-A jest jakiś konkretny powód twojego szczęścia?
Staliśmy z Zaynem bokiem do siebie. Zayn obejmował mnie ramieniem. Uśmiechnął się szeroko i położył rękę na moim brzuchu. Ja położyłam dłoń na jego. Spojrzeliśmy sobie prosto w oczy a później popatrzyliśmy na resztę.
-O mój Boże.
-Czy to znaczy, że my.. że my będziemy wujkami?!
-Emm.. Tak.
-Boże, będę wujkiem!-Wykrzyknął Lou i mocno przytulił mnie i Zayna. Wszyscy się cieszyli.
Poszliśmy do pokoju. Zayn pierwsze co to włączył twittera. Chyba na prawdę musiał być szczęśliwy, skoro od razu chciał się wszystkim pochwalić.
Nadal nie mogę w to uwierzyć. Będę
tatą! Najszczęśliwszy dzień mojego
życia :D xx
Od razu pojawiło się pełno tweetów czy to na prawdę prawda i mówiących jak bardzo się wszyscy cieszą.
Usiedliśmy przytuleni na łóżku. Zayn co chwilę dotykał mojego brzucha i uśmiechał się.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, kochanie.
-Oj, chyba wiem.-Uśmiechnęłam się.
-Dlaczego nie chciałaś powiedzieć mi od razu?
-Nie wiem, może trochę bałam się jak zareagujesz.
-Oj.. nie wiem, czego tu się bać. Przecież wiesz, że cię kocham. I naszego małego Malika także.
-Też cię kocham, kotku.
-Hej, a może byśmy w ten weekend pojechali do Polski do twoich rodziców, co? Przekazać im dobre nowiny. Co ty na to?
-Noo.. jestem za!
-------
I jak tam? ;)
Następny rozdział za 10 komentarzy, ale w tym tygodniu go raczej już nie dodam, bo nie będę miała zbyt dobrego dostępu do komputera ;/
Mój tumblr: KLIK
Mój tumblr: KLIK
środa, 11 lipca 2012
Rozdział 23
-Ej, co jest?-Spytała Danielle wchodząc do łazienki i kucając obok mnie.
Klęczałam przed sedesem i chwilę temu wymiotowałam.
-Nie wiem, Dan. Może zjadłam coś nieświeżego.-wymamrotałam i wzięłam szklankę wody, którą podała mi Danielle.
-Wątpię.
-No to co to może być?
-Ile minęło od waszej rocznicy?
-No miesiąc, a bo co?
-Wydaje mi się, że powinnaś iść do apteki po test ciążowy.
-Myślisz, że może..?
Dan wzruszyła tylko ramionami.
-Nie wiem, ale sprawdzić zawsze warto.
***
-Danielle!
-No co tam?
Siedziałam w salonie z ręką na ustach. Danielle weszła do pokoju i usiadła obok mnie. Bez słowa podałam jej to, co trzymałam w ręce. Test ciążowy.
Wzięła go ode mnie. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. A potem mocno mnie przytuliła.
-Gratulacje! Będziecie cudownymi rodzicami.
Dopiero wtedy to do mnie dotarło. Zaczęłam ryczeć jak głupia. Za szczęścia oczywiście.
Nagle zadzwonił telefon. Odsunęłam się od Danielle i spojrzałam na wyświetlacz. Zayn.
-Powiesz mu to teraz?
-Nie-wymamrotałam ocierając łzy i sięgając po telefon.-Powiem mu to, jak wrócą.
-Cześć, kochanie-usłyszałam zaraz po tym, jak odebrałam.
-Cześć, kotku.
-Nie uwierzysz co się sta.. ej, stało się coś? Masz jakiś dziwny głos.
-Wydaje ci się.-Powiedziałam siląc się na obojętny ton głosu. Tak na prawdę chciałam go mieć teraz tutaj przy sobie i powiedzieć mu wszystko.
-Na pewno?
-Tak, na pewno. A ty co mi chciałeś powiedzieć?
-Chciałem ci powiedzieć, że mamy małą zmianę planów. Mieliśmy wrócić za tydzień, ale wrócimy już po jutrze. Trasa się nam skróciła.
-Jejciu, na prawdę? To cudownie!
-Cieszysz się?
-Oczywiście, że tak!-Teraz już nie mogłam powstrzymać łez cisnących mi się do oczu. On chyba usłyszał, że płaczę.
-Hej, no ale nie płacz! Dlaczego płaczesz? Aż tak się stęskniłaś?
-Nawet nie wiesz jak bardzo, Zayn.
-Kotku, przepraszam, muszę już kończyć. Kocham cię.
-Też cię kocham.
-No ale już nie płacz. Zobaczymy się niedługo.
-Postaram się. Pa.
-Pa pa pa pa. Buziaczki.
-No i co tam?-Spytała Danielle, kiedy się rozłączyłam i zaczęłam ocierać oczy chusteczkami.
-Wracają pojutrze.
-Jej, na prawdę?
-Tak.
-Powiesz mu od razu?
-Nie wiem. Ale proszę, nie popędzaj mnie. Powiem, jak będę gotowa.
--------
No i jak się wam widzi? :) Jak myślicie, jak Zayn zareaguje ;)
10 komentarzy=następny rozdział ;D xx
Klęczałam przed sedesem i chwilę temu wymiotowałam.
-Nie wiem, Dan. Może zjadłam coś nieświeżego.-wymamrotałam i wzięłam szklankę wody, którą podała mi Danielle.
-Wątpię.
-No to co to może być?
-Ile minęło od waszej rocznicy?
-No miesiąc, a bo co?
-Wydaje mi się, że powinnaś iść do apteki po test ciążowy.
-Myślisz, że może..?
Dan wzruszyła tylko ramionami.
-Nie wiem, ale sprawdzić zawsze warto.
***
-Danielle!
-No co tam?
Siedziałam w salonie z ręką na ustach. Danielle weszła do pokoju i usiadła obok mnie. Bez słowa podałam jej to, co trzymałam w ręce. Test ciążowy.
Wzięła go ode mnie. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. A potem mocno mnie przytuliła.
-Gratulacje! Będziecie cudownymi rodzicami.
Dopiero wtedy to do mnie dotarło. Zaczęłam ryczeć jak głupia. Za szczęścia oczywiście.
Nagle zadzwonił telefon. Odsunęłam się od Danielle i spojrzałam na wyświetlacz. Zayn.
-Powiesz mu to teraz?
-Nie-wymamrotałam ocierając łzy i sięgając po telefon.-Powiem mu to, jak wrócą.
-Cześć, kochanie-usłyszałam zaraz po tym, jak odebrałam.
-Cześć, kotku.
-Nie uwierzysz co się sta.. ej, stało się coś? Masz jakiś dziwny głos.
-Wydaje ci się.-Powiedziałam siląc się na obojętny ton głosu. Tak na prawdę chciałam go mieć teraz tutaj przy sobie i powiedzieć mu wszystko.
-Na pewno?
-Tak, na pewno. A ty co mi chciałeś powiedzieć?
-Chciałem ci powiedzieć, że mamy małą zmianę planów. Mieliśmy wrócić za tydzień, ale wrócimy już po jutrze. Trasa się nam skróciła.
-Jejciu, na prawdę? To cudownie!
-Cieszysz się?
-Oczywiście, że tak!-Teraz już nie mogłam powstrzymać łez cisnących mi się do oczu. On chyba usłyszał, że płaczę.
-Hej, no ale nie płacz! Dlaczego płaczesz? Aż tak się stęskniłaś?
-Nawet nie wiesz jak bardzo, Zayn.
-Kotku, przepraszam, muszę już kończyć. Kocham cię.
-Też cię kocham.
-No ale już nie płacz. Zobaczymy się niedługo.
-Postaram się. Pa.
-Pa pa pa pa. Buziaczki.
-No i co tam?-Spytała Danielle, kiedy się rozłączyłam i zaczęłam ocierać oczy chusteczkami.
-Wracają pojutrze.
-Jej, na prawdę?
-Tak.
-Powiesz mu od razu?
-Nie wiem. Ale proszę, nie popędzaj mnie. Powiem, jak będę gotowa.
--------
No i jak się wam widzi? :) Jak myślicie, jak Zayn zareaguje ;)
10 komentarzy=następny rozdział ;D xx
wtorek, 10 lipca 2012
Rozdział 22
*Jess*
Siedzieliśmy w salonie na kanapie oglądając jakąś komedie romantyczną. Ja i Zayn.
-Będziesz tęskniła?-Spytał, mrucząc mi do ucha.
-Kotku, zawsze tęsknię.
-A Bardzo?
-Bardzo bardzo.
-Na taką odpowiedź liczyłem.
-O co ci chodzi, Zayn?-Spytałam podejrzliwie.
-Bo wiesz..
-Noom..?
-My jutro wyjeżdżamy..
-Mhmm..
-I ta sobie teraz pomyślałem-mruczał ocierając nosem o moją szyję-że miałbym ochotę na małe co nieco..
-Słucham?
-No co? To chyba normalne w małżeństwie, nie?
-seksoholik-mruknęłam pod nosem.
-Może i tak..-tutaj ściągnął mi ramiączko od koszulki którą miałam na sobie. Całował mnie najpierw po szyi, potem zjechał trochę niżej. Potem z powrotem, aż w końcu wpił się w moje usta.
Powoli poddawałam mu się. Nadal całując Zayna położyłam się. On był nade mną. Zayn jedną ręką powoli podciągał mi koszulkę do góry. Zabrałam się za odpinanie jego koszuli.
Nagle usłyszeliśmy śmiech.
-No ale żeby tak w biały dzień?-Powiedział Niall pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu.-Wstydzilibyście się.
Trochę zakłopotani usiedliśmy normalnie. Szybko ściągnęłam koszulkę na dół, a Zayn zapinał guziki koszuli.
Chwilę po Niallu do pokoju weszli Harry i Louis.
Najpierw spojrzeli zdezorientowani na śmiejącego się nadal Nialla, a potem na mnie i na Zayna. Kiedy zobaczyli, jak Zayn zapina kilka ostatnich guzików koszuli zaczęli kojarzyć do czego o mało co nie doszło.
-Ej, ale to chyba nie to, co myślimy?-Spytał Lou.
-Obawiam się, że chyba tak-Odparł Nialler nadal chichocząc.
-Oj, odwalcie się-powiedział Zayn.
-Uwaga, uwaga, bo Bad Boy się zaczyna denerwować-zadrwił Harry.
-A żebyś wiedział, że się zaczynam denerwować!
-Zayn, spokojnie-powiedziałam.
-No właśnie, spokojnie. Dokończycie sobie wieczorem to co zaczęliście-powiedział Harry, po czym całą trójka wybuchła śmiechem. Tego już Zayn nie wytrzymał. Szybko podniósł się z kanapy. Chłopaki widząc co się święci uciekli przed nim na górę. Zayn pobiegł za nimi. Chwilę później było słychać hałas. Jaby coś spadło.
-Jak dzieci-mruknęłam i poszłam do kuchni zaparzyć kawę.
Parę minut później do domu wrócili Danielle i Liam.
-Cześć, co tam?-Spytał Liam i usiadł na przeciwko mnie przy stole. Danielle zalała kawę dla siebie i dla niego, po czym również usiadła. Z góry dało się słyszeć kolejny huk.
-Co oni zrobili?-Spytała Danielle.
-Nic takiego. Zayn się po prostu trochę zdenerwował. Ale to nasza wina. Powinniśmy być ostrożniejsi.
-Przyłapali was?
-Prawie.
***
Następnego dnia byliśmy wszyscy na lotnisku. Staliśmy z Zaynem przytulając się. Kawałek dalej stali Dan i Li żegnając się.
-Będę za tobą bardzo tęsknił.
-Też będę tęskniła. Mam takie wrażenie, że za każdym razem przeżywasz te wasze wyjazdy coraz bardziej.
-Dziwisz mi się?
-Nie-uśmiechnęłam się i spięłam się na palce, by go pocałować.
-Chłopaki, musimy lecieć-powiedział Paul.
Zayn spojrzał się na niego. Przytulił mnie jeszcze, pocałował i razem z chłopakami odszedł w stronę samolotu.
Podeszła do mnie Dan. Pomachałyśmy im jeszcze i pojechałyśmy do domu.
------
Przysięgam wam, że następny rozdział będzie normalny xd
Coś wam opornie szło zbieranie tych 10 komentarzy ;p Ale i tak poniżej dziesięciu nie zejdę, czyli:
10 komentarzy=następny rozdział :)
Happy Brithday, Perrie!
Siedzieliśmy w salonie na kanapie oglądając jakąś komedie romantyczną. Ja i Zayn.
-Będziesz tęskniła?-Spytał, mrucząc mi do ucha.
-Kotku, zawsze tęsknię.
-A Bardzo?
-Bardzo bardzo.
-Na taką odpowiedź liczyłem.
-O co ci chodzi, Zayn?-Spytałam podejrzliwie.
-Bo wiesz..
-Noom..?
-My jutro wyjeżdżamy..
-Mhmm..
-I ta sobie teraz pomyślałem-mruczał ocierając nosem o moją szyję-że miałbym ochotę na małe co nieco..
-Słucham?
-No co? To chyba normalne w małżeństwie, nie?
-seksoholik-mruknęłam pod nosem.
-Może i tak..-tutaj ściągnął mi ramiączko od koszulki którą miałam na sobie. Całował mnie najpierw po szyi, potem zjechał trochę niżej. Potem z powrotem, aż w końcu wpił się w moje usta.
Powoli poddawałam mu się. Nadal całując Zayna położyłam się. On był nade mną. Zayn jedną ręką powoli podciągał mi koszulkę do góry. Zabrałam się za odpinanie jego koszuli.
Nagle usłyszeliśmy śmiech.
-No ale żeby tak w biały dzień?-Powiedział Niall pomiędzy kolejnymi napadami śmiechu.-Wstydzilibyście się.
Trochę zakłopotani usiedliśmy normalnie. Szybko ściągnęłam koszulkę na dół, a Zayn zapinał guziki koszuli.
Chwilę po Niallu do pokoju weszli Harry i Louis.
Najpierw spojrzeli zdezorientowani na śmiejącego się nadal Nialla, a potem na mnie i na Zayna. Kiedy zobaczyli, jak Zayn zapina kilka ostatnich guzików koszuli zaczęli kojarzyć do czego o mało co nie doszło.
-Ej, ale to chyba nie to, co myślimy?-Spytał Lou.
-Obawiam się, że chyba tak-Odparł Nialler nadal chichocząc.
-Oj, odwalcie się-powiedział Zayn.
-Uwaga, uwaga, bo Bad Boy się zaczyna denerwować-zadrwił Harry.
-A żebyś wiedział, że się zaczynam denerwować!
-Zayn, spokojnie-powiedziałam.
-No właśnie, spokojnie. Dokończycie sobie wieczorem to co zaczęliście-powiedział Harry, po czym całą trójka wybuchła śmiechem. Tego już Zayn nie wytrzymał. Szybko podniósł się z kanapy. Chłopaki widząc co się święci uciekli przed nim na górę. Zayn pobiegł za nimi. Chwilę później było słychać hałas. Jaby coś spadło.
-Jak dzieci-mruknęłam i poszłam do kuchni zaparzyć kawę.
Parę minut później do domu wrócili Danielle i Liam.
-Cześć, co tam?-Spytał Liam i usiadł na przeciwko mnie przy stole. Danielle zalała kawę dla siebie i dla niego, po czym również usiadła. Z góry dało się słyszeć kolejny huk.
-Co oni zrobili?-Spytała Danielle.
-Nic takiego. Zayn się po prostu trochę zdenerwował. Ale to nasza wina. Powinniśmy być ostrożniejsi.
-Przyłapali was?
-Prawie.
***
Następnego dnia byliśmy wszyscy na lotnisku. Staliśmy z Zaynem przytulając się. Kawałek dalej stali Dan i Li żegnając się.
-Będę za tobą bardzo tęsknił.
-Też będę tęskniła. Mam takie wrażenie, że za każdym razem przeżywasz te wasze wyjazdy coraz bardziej.
-Dziwisz mi się?
-Nie-uśmiechnęłam się i spięłam się na palce, by go pocałować.
-Chłopaki, musimy lecieć-powiedział Paul.
Zayn spojrzał się na niego. Przytulił mnie jeszcze, pocałował i razem z chłopakami odszedł w stronę samolotu.
Podeszła do mnie Dan. Pomachałyśmy im jeszcze i pojechałyśmy do domu.
------
Przysięgam wam, że następny rozdział będzie normalny xd
Coś wam opornie szło zbieranie tych 10 komentarzy ;p Ale i tak poniżej dziesięciu nie zejdę, czyli:
10 komentarzy=następny rozdział :)
Happy Brithday, Perrie!
piątek, 6 lipca 2012
Rozdział 21
*Zayn*
Obudziłem się trzymając w ramionach śpiącą jeszcze Jessicę. Była zmęczona. Ale nie dziwię jej się. Poprzedniej nocy na prawdę pokazałem na co mnie stać. Uśmiechnąłem się do swoich myśli wspominając niektóre ciekawe momenty.
Patrzyłem na Jess i dotykałem dłonią jej nagiego ciała. Czując mój dotyk obudziła się. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Odruchowo cofnąłem dłoń.
-Nie, nie przestawaj.-Poprosiła.-Lubię, kiedy tak robisz..
Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją. Odwzajemniła pocałunek przyciskając mnie jeszcze bardziej do siebie.
-I jak wrażenia po upojnej nocy z mężem?-Spytałem poruszając brwiami. Zachichotała widząc to.
-No nie powiem, podobało mi się. Nawet bardzo. Dobry jesteś.
-Tylko "dobry"?-Wygiąłem usta w podkówkę.
-Bardzo dobry-uśmiechnęła się.-Najlepszy.
-I to mi pasuje.-Mruknąłem muskając wargami jej szyję.-To jak będzie? Zostajemy jeszcze czy wracamy do domu?
-Możemy wracać..
-No to w takim bądź razie idź się ubrać. Czekam tu na ciebie za 15 minut.
Jessica podniosła się z łóżka i poszła do łazienki zbierając po drodze swoje rzeczy.
-Chociaż tak właściwie to zmieniłem zdanie. Nie musisz się ubierać.
Jess odwróciła głowę w moją stronę, żebym zobaczył, jak wywraca oczami.
-Tobie to tylko jedno w głowie-mruknęła.
-No co poradzisz?-Zaśmiałem się.-Taka natura mężczyzny. Kocham cię.
-Też cię kocham, kotku-odpowiedziała, zanim zniknęła w łazience.
Westchnąłem, po czym również wstałem ubrałem się i zaścieliłem łóżko. Ogarnąłem jeszcze trochę, no bo, co tu ukrywać, trochę nabroiliśmy tej nocy.
Po kilku minutach z łazienki wyszła Jessica. Wyszliśmy z pokoju trzymając się za ręce. W recepcji oddaliśmy klucz i poszliśmy do domu.
***
Weszliśmy do domu i skierowaliśmy się do salonu. Siedzieli tam wszyscy i studiowali jakieś papiery, czy coś.
-Cześć, co tam macie?-Spytałem.
Wszyscy podnieśli głowy, kiedy mnie usłyszeli.
-O, widzę, że już jesteście, Mam nadzieję, że się postaraliście. Chciałbym już zostać wujkiem.
-Boże, Niall! Daj im już spokój!-Powiedział Harry.-Nie widzisz, że są zmęczeniu? Pewnie roznieśli pół hotelu..
-Harold! To, że jesteś niewyżyty nie znaczy, że musisz niszczyć życie innym-Powiedziała Danielle.
-Dobra, już skończmy ten temat. Ponawiam pytanie: co tam macie?
-Za dwa tygodnie jedziemy w trasę.-Odezwał się Lou.
-Dokąd?
-Ameryka.
-Znowu?! Przecież byliśmy już tam z milion razy!
-Nam też się to niezbyt podoba. Ale nic nie zrobisz..
-Na jak długo jedziemy?
-Trzy tygodnie.
Spojrzałem na Jess. Uwielbiałem występować na scenie, ale ona jest ważniejsza. Nie chciałem jej zostawiać. Zawsze tak się czułem, kiedy gdzieś jechaliśmy. Nawet na krótko.
Widząc moją minę powiedziała:
-Kotku, to tylko trzy tygodnie-Pogłaskała mnie po policzku.-Wytrzymamy. Po za tym to nie wasza pierwsza trasa. Zawsze jakoś dawaliśmy radę, to teraz też damy. Te trzy tygodnie szybko zlecą.
-Miejmy nadzieje..
-Która jest godzina?
-No.. już po 14.
-Już?! Jedliście obiad?
-Nie, czekaliśmy na was.
-Aha, ok. To chodź, Danielle-powiedziała Jess i poszła do kuchni. Dan wyszła zaraz za nią.
Usiadłem w wolnym fotelu.
-No to teraz opowiadaj.
-Co mam wam opowiadać?
-No jak było? Chyba mi nie powiesz, że obliczaliście powierzchnię kwadratową hotelu.
-Liam, co się z tobą stało?-Spytałem ze śmiechem.-To penie tych dwóch Don Juanów cię zdemoralizowało-wskazałem głową na Nialla i Harry'ego.
-Oj tam, oj tam. Ciekawy jestem i tyle.
-No to przestań być ciekawy.
-Okej, okej..
----------
Dzisiaj o 13:30 nowe notowanie Lajk Czart na 4fun :D I zgadnijcie jaka będzie piosenka. More Than This :D Zaczęłam zacieszać ;D
Głosujcie tu:
http://www.4fun.tv/glosowanie.html
i tu:
https://www.facebook.com/4fun.tv/app_279860032048654?ref=ts
A dzisiaj/jutro będzie Danielle w Polsce :D Trololololo xd
Następny rozdział=10 komentarzy ;)
Obudziłem się trzymając w ramionach śpiącą jeszcze Jessicę. Była zmęczona. Ale nie dziwię jej się. Poprzedniej nocy na prawdę pokazałem na co mnie stać. Uśmiechnąłem się do swoich myśli wspominając niektóre ciekawe momenty.
Patrzyłem na Jess i dotykałem dłonią jej nagiego ciała. Czując mój dotyk obudziła się. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie. Odruchowo cofnąłem dłoń.
-Nie, nie przestawaj.-Poprosiła.-Lubię, kiedy tak robisz..
Uśmiechnąłem się do niej i pocałowałem ją. Odwzajemniła pocałunek przyciskając mnie jeszcze bardziej do siebie.
-I jak wrażenia po upojnej nocy z mężem?-Spytałem poruszając brwiami. Zachichotała widząc to.
-No nie powiem, podobało mi się. Nawet bardzo. Dobry jesteś.
-Tylko "dobry"?-Wygiąłem usta w podkówkę.
-Bardzo dobry-uśmiechnęła się.-Najlepszy.
-I to mi pasuje.-Mruknąłem muskając wargami jej szyję.-To jak będzie? Zostajemy jeszcze czy wracamy do domu?
-Możemy wracać..
-No to w takim bądź razie idź się ubrać. Czekam tu na ciebie za 15 minut.
Jessica podniosła się z łóżka i poszła do łazienki zbierając po drodze swoje rzeczy.
-Chociaż tak właściwie to zmieniłem zdanie. Nie musisz się ubierać.
Jess odwróciła głowę w moją stronę, żebym zobaczył, jak wywraca oczami.
-Tobie to tylko jedno w głowie-mruknęła.
-No co poradzisz?-Zaśmiałem się.-Taka natura mężczyzny. Kocham cię.
-Też cię kocham, kotku-odpowiedziała, zanim zniknęła w łazience.
Westchnąłem, po czym również wstałem ubrałem się i zaścieliłem łóżko. Ogarnąłem jeszcze trochę, no bo, co tu ukrywać, trochę nabroiliśmy tej nocy.
Po kilku minutach z łazienki wyszła Jessica. Wyszliśmy z pokoju trzymając się za ręce. W recepcji oddaliśmy klucz i poszliśmy do domu.
***
Weszliśmy do domu i skierowaliśmy się do salonu. Siedzieli tam wszyscy i studiowali jakieś papiery, czy coś.
-Cześć, co tam macie?-Spytałem.
Wszyscy podnieśli głowy, kiedy mnie usłyszeli.
-O, widzę, że już jesteście, Mam nadzieję, że się postaraliście. Chciałbym już zostać wujkiem.
-Boże, Niall! Daj im już spokój!-Powiedział Harry.-Nie widzisz, że są zmęczeniu? Pewnie roznieśli pół hotelu..
-Harold! To, że jesteś niewyżyty nie znaczy, że musisz niszczyć życie innym-Powiedziała Danielle.
-Dobra, już skończmy ten temat. Ponawiam pytanie: co tam macie?
-Za dwa tygodnie jedziemy w trasę.-Odezwał się Lou.
-Dokąd?
-Ameryka.
-Znowu?! Przecież byliśmy już tam z milion razy!
-Nam też się to niezbyt podoba. Ale nic nie zrobisz..
-Na jak długo jedziemy?
-Trzy tygodnie.
Spojrzałem na Jess. Uwielbiałem występować na scenie, ale ona jest ważniejsza. Nie chciałem jej zostawiać. Zawsze tak się czułem, kiedy gdzieś jechaliśmy. Nawet na krótko.
Widząc moją minę powiedziała:
-Kotku, to tylko trzy tygodnie-Pogłaskała mnie po policzku.-Wytrzymamy. Po za tym to nie wasza pierwsza trasa. Zawsze jakoś dawaliśmy radę, to teraz też damy. Te trzy tygodnie szybko zlecą.
-Miejmy nadzieje..
-Która jest godzina?
-No.. już po 14.
-Już?! Jedliście obiad?
-Nie, czekaliśmy na was.
-Aha, ok. To chodź, Danielle-powiedziała Jess i poszła do kuchni. Dan wyszła zaraz za nią.
Usiadłem w wolnym fotelu.
-No to teraz opowiadaj.
-Co mam wam opowiadać?
-No jak było? Chyba mi nie powiesz, że obliczaliście powierzchnię kwadratową hotelu.
-Liam, co się z tobą stało?-Spytałem ze śmiechem.-To penie tych dwóch Don Juanów cię zdemoralizowało-wskazałem głową na Nialla i Harry'ego.
-Oj tam, oj tam. Ciekawy jestem i tyle.
-No to przestań być ciekawy.
-Okej, okej..
----------
Dzisiaj o 13:30 nowe notowanie Lajk Czart na 4fun :D I zgadnijcie jaka będzie piosenka. More Than This :D Zaczęłam zacieszać ;D
Głosujcie tu:
http://www.4fun.tv/glosowanie.html
i tu:
https://www.facebook.com/4fun.tv/app_279860032048654?ref=ts
A dzisiaj/jutro będzie Danielle w Polsce :D Trololololo xd
Następny rozdział=10 komentarzy ;)
czwartek, 5 lipca 2012
Rozdział 20
*Półtora roku później*
Przepraszam, skarbie. Musieliśmy iść na próbę. Wrócimy
wieczorem. Ubierz się jakoś ładnie. Zabieram cię na
kolację. Kocham Cię. Zayn.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Dzisiaj mijał rok, odkąd jesteśmy małżeństwem. To był na prawdę cudowny czas. Byłam szczęśliwą panią Malik.
Ubrałam się, schowałam do kieszeni liścik od Zayna i zeszłam na dół.
W kuchni była Danielle i parzyła Kawę.
-Ma cie z Zaynem jakieś plany na wieczór? W końcu dziś wasza rocznica.
Podałam jej liścik.
-Aww.. skoro w planach jest kolacja, to trzeba cię zrobić na bóstwo. Jedz śniadanie i lecimy na zakupy.
Po pół godziny byłyśmy obie gotowe.
Wybrałyśmy się do centrum handlowego i przez kilka godzin buszowałyśmy po sklepach. Kupiłam czerwoną, obcisłą sukienkę. Do tego czarne, wysokie szpilki i torebka. Oczywiście nie mogłam zapomnieć o "najważniejszej" części garderoby. Bielizna. Wybrałam czarną. Zayn właśnie taką lubił najbardziej.
Wróciłyśmy z Dan do domu około 17.00. Chłopcy mieli być za dwie godziny.
Udałyśmy się do sypialni mojej i Zayna. Dan zrobiła mi fryzurę i makijaż. Znała się na tym jak mało kto. Ubrałam sukienkę i przejrzałam się w lustrze. Podobałam się sobie ;)
Chwilę potem usłyszałyśmy parkujący na podjeździe samochód, a po chwili odgłos zamykanych i otwieranych drzwi wejściowych. Danielle uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju. Poszłam zaraz za nią. Chłopakom opadły szczęki jak mnie zobaczyli. Uśmiechnęłam się. Super. Na taki efekt liczyłam.
Zayn podszedł do mnie oniemiały z wrażenia. Objął mnie w pasie i pocałował w taki sposób, w jaki raczej nie powinno się całować przy innych.
-Ej, stop!-Krzyknął Niall.-Dajcie sobie na wstrzymanie! Na czułości będziecie mieli czas później. A teraz zmykajcie i cieszcie się sobą.
Uśmiechnęliśmy się do niego. Pół godzinki później byliśmy w restauracji. Wyglądała na bardzo drogą i zapewne też taka była.
Zamówiliśmy dania, a potem jedliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. O tym co było, jest i będzie, o nas i wgl.
Po zjedzeniu Zayn zapłacił i wyszliśmy na zewnątrz.
Zayn objął mnie jedną ręką w pasie i pochylił się, żeby szepnąć mi do ucha:
-A teraz pójdziemy się trochę zabawić, pani Malik.
-Już nie mogę się doczekać-Powiedziałam przygryzając wargę. Doskonale wiedziałam, jak to na niego działa.
Poszliśmy do hotelu i zarezerwowaliśmy pokój. Już w windzie zaczęliśmy się całować. Zayn najpierw całował mnie w usta, a potem po szyi, zjeżdżając dłońmi z moich bioder coraz niżej.
Kiedy znaleźliśmy się w pokoju dopiero się zaczęło. Szybo pozbyliśmy się swoich ubrań. A dalej.. chyba wiecie.
-------------
Ech.. krótki mi tak jakoś wyszedł..
Zazwyczaj inni w swoich opowiadaniach opisują ze szczegółami to wszystko, ale pozwólcie że ja sobie daruję. Tego bloga czytają również moi znajomi, więc wiecie ;p
Dzisiaj mija dokładnie osiem miesięcy odkąd jestem Directioner :D
A tak wgl.. dopiero wczoraj (brawa dla mnie) przyjrzałam się dokładnie końcówce teledysku do "Gotta Be You" i... ZAYN, JA JESTEM ZAZDROSNA!
Tu żart oczywiście, ale i tak serducho boli xd
No i brawa dla Zayna. Kupił drugi samochód, chociaż nie potrafi jeździć. Brawo, inteligencie xd
To co, następny rozdział za 10 komentarzy? ;)
W kuchni była Danielle i parzyła Kawę.
-Ma cie z Zaynem jakieś plany na wieczór? W końcu dziś wasza rocznica.
Podałam jej liścik.
-Aww.. skoro w planach jest kolacja, to trzeba cię zrobić na bóstwo. Jedz śniadanie i lecimy na zakupy.
Po pół godziny byłyśmy obie gotowe.
Wybrałyśmy się do centrum handlowego i przez kilka godzin buszowałyśmy po sklepach. Kupiłam czerwoną, obcisłą sukienkę. Do tego czarne, wysokie szpilki i torebka. Oczywiście nie mogłam zapomnieć o "najważniejszej" części garderoby. Bielizna. Wybrałam czarną. Zayn właśnie taką lubił najbardziej.
Wróciłyśmy z Dan do domu około 17.00. Chłopcy mieli być za dwie godziny.
Udałyśmy się do sypialni mojej i Zayna. Dan zrobiła mi fryzurę i makijaż. Znała się na tym jak mało kto. Ubrałam sukienkę i przejrzałam się w lustrze. Podobałam się sobie ;)
Chwilę potem usłyszałyśmy parkujący na podjeździe samochód, a po chwili odgłos zamykanych i otwieranych drzwi wejściowych. Danielle uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju. Poszłam zaraz za nią. Chłopakom opadły szczęki jak mnie zobaczyli. Uśmiechnęłam się. Super. Na taki efekt liczyłam.
Zayn podszedł do mnie oniemiały z wrażenia. Objął mnie w pasie i pocałował w taki sposób, w jaki raczej nie powinno się całować przy innych.
-Ej, stop!-Krzyknął Niall.-Dajcie sobie na wstrzymanie! Na czułości będziecie mieli czas później. A teraz zmykajcie i cieszcie się sobą.
Uśmiechnęliśmy się do niego. Pół godzinki później byliśmy w restauracji. Wyglądała na bardzo drogą i zapewne też taka była.
Zamówiliśmy dania, a potem jedliśmy rozmawiając o wszystkim i o niczym. O tym co było, jest i będzie, o nas i wgl.
Po zjedzeniu Zayn zapłacił i wyszliśmy na zewnątrz.
Zayn objął mnie jedną ręką w pasie i pochylił się, żeby szepnąć mi do ucha:
-A teraz pójdziemy się trochę zabawić, pani Malik.
-Już nie mogę się doczekać-Powiedziałam przygryzając wargę. Doskonale wiedziałam, jak to na niego działa.
Poszliśmy do hotelu i zarezerwowaliśmy pokój. Już w windzie zaczęliśmy się całować. Zayn najpierw całował mnie w usta, a potem po szyi, zjeżdżając dłońmi z moich bioder coraz niżej.
Kiedy znaleźliśmy się w pokoju dopiero się zaczęło. Szybo pozbyliśmy się swoich ubrań. A dalej.. chyba wiecie.
-------------
Ech.. krótki mi tak jakoś wyszedł..
Zazwyczaj inni w swoich opowiadaniach opisują ze szczegółami to wszystko, ale pozwólcie że ja sobie daruję. Tego bloga czytają również moi znajomi, więc wiecie ;p
Dzisiaj mija dokładnie osiem miesięcy odkąd jestem Directioner :D
A tak wgl.. dopiero wczoraj (brawa dla mnie) przyjrzałam się dokładnie końcówce teledysku do "Gotta Be You" i... ZAYN, JA JESTEM ZAZDROSNA!
Tu żart oczywiście, ale i tak serducho boli xd
No i brawa dla Zayna. Kupił drugi samochód, chociaż nie potrafi jeździć. Brawo, inteligencie xd
To co, następny rozdział za 10 komentarzy? ;)
wtorek, 3 lipca 2012
Rozdział 19
Rano obudziłam się czując czyiś dotyk na swoim policzku. Powoli otworzyłam oczy. Obok mnie na brzegu łóżka siedział Zayn. Był już ubrany. Ogarnął się szybciej ode mnie, co było trochę dziwne, bo zazwyczaj to ja szybciej wstawałam.
-Cześć, skarbie..
-Cześć, kochanie.. Zrobiłem śniadanie. Miałabyś może ochotę? Chyba, że wolałabyś jeszcze pospać, alboo..
-Nie, nie. Zaraz wstanę. Daj mi pięć minut. Zayn pocałował mnie w nos i wyszedł z pokoju. Wstałam i ubrałam się. Włosy związałam w niechlujnego koka.
Zeszłam na dół. W kuchni przy stole siedział Zayn z kubkiem gorącej kawy w dłoniach. Przed nim stał talerz kanapek, a obok niego drugi kubek z kawą. Usiadłam na krześle obok niego i wzięłam jedną kanapkę.
Po jakimś czasie do kuchni weszli Niall, Lou i Harry.
-Wiecie co? Moglibyście być trochę ciszej-powiedział Harry.
Spojrzeliśmy na siebie z Zaynem nie wiedząc, o co mu chodzi.
-Jess, ciebie chyba pół Londynu słyszało!
Podniosłam jedną brew do góry, a potem zaczęłam śmiać się pod nosem. Aż tak było słychać?
Ale mimo wszystko zdążyliśmy się już z Zaynem przyzwyczaić do tego typu tekstów.
-On jest aż tak dobry?-Spytał Niall patrząc na Zayna z powątpiewaniem.
-Jest cudowny-powiedziałam, podnosząc się lekko, bo pocałować Zayna i dotknęłam go TAM. Chłopak stęknął ledwie słyszalnie, po czym oboje zachichotaliśmy.
Uwielbialiśmy denerwować chłopaków w taki sposób. Wiedzieliśmy, że to doprowadza ich do szału.
Skończyliśmy jeść śniadanie i poszliśmy do salonu. W kuchni został tylko Zayn.
Usiedliśmy na kanapie, po czym sięgnęłam po pilota od telewizora.
-Jess..
-Hmm..?
-Ja jakoś nigdy wcześniej nie zauważyłem, żebyś nosiła pierścionki.-Powiedział powoli Lou patrząc na moją prawą rękę. Próbowałam ją jakoś ukryć, ale było za późno. Chłopcy zaczęli kojarzyć fakty.
-ZAYN!!-Krzyknęli jednocześnie.
-Co?-spytał chłopak wchodząc do pokoju.
-Dlaczego nie powiedziałeś nam-zaczął Louis, powoli i dobitnie wypowiadając każde słowo-że planujesz oświadczyć się Jessice?
Zayn przez chwile nic nie mówił. Patrzył się to na mnie, to na chłopaków. Podeszłam do niego i przytuliłam się.
Mój.. narzeczony ( :o ) uśmiechnął się, po czym westchnął i powiedział:
-Nie powiedziałem wam, bo wiem, jak wy potraficie dochować tajemnicy. Od razu byście lecieli wszystkim gadać.
Wtem do salonu weszli Liam i Danielle.
-Ale im to chyba powiecie, co? Czy my mamy to zrobić?-Spytał Niall.
-Co nam powiecie?
-Wczoraj wieczorem oświadczyłem się Jessice.-Powiedział z dumą i radością w głosie Zayn.
Liam i Danielle najpierw byli trochę zaskoczeni, ale chyba się ucieszyli. Kiedy trochę ochłonęli, Liam podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. To samo zrobiła Dan z Zaynem.
-Oj, ja wiedziałem, że on coś takiego odwali.-Powiedział Liam uśmiechając się do mnie. Potem podeszła do mnie Danielle.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Szczęścia.
-Dziękuję, Danielle.
Kiedy już wszyscy nas wyściskali, poszliśmy z Zaynem do naszego pokoju. Przytuleni usiedliśmy na łóżku.
-O czym myślisz?-Spytał Zayn.
-O tym, jak ja to powiem moim rodzicom. W końcu nie codziennie dowiadują się, że ich córeczka wychodzi za mąż.
Zayn zachichotał.
-Może po prostu do nich zadzwonisz?
-Nie lepiej poczekać trochę?
-Dzwoń-powiedział chłopak podając mi telefon.
Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam.
-Halo?
-Cześć, mamo.
-Cześć, córeczko. Co słychać?
-Mamo, muszę ci cośpowiedzieć.
-Co się.. jesteś w ciąży?!
-Nie, mamo! Nie o to chodzi!
-No to co się stało?
-Ja.. mamo, Zayn wczoraj.. Zayn mi się oświadczył.-Po drugiej stronie nastała cisza.-Mamo?
-Boże, córeczko, nawet nie wiesz, jak się cieszę!-Usłyszałam szloch mamy.
-Mamo, no ale nie płacz!
-Przepraszam.. ja po prostu jestem taka szczęśliwa! Zadzwonię do ciebie jeszcze później, pójdę powiedzieć tacie. Pa, córeczko, kocham cię.
-Ja ciebie też kocham, mamo.-Powiedziałam i rozłączyłam się. Oddałam telefon Zaynowi.
-No i?
-Chyba się ucieszyła.-Uśmiechnęłam się szeroko.
-No widzisz?-Mówiłem, że wszystko będzie dobrze, prawda?
-Nic takiego nie powiedziałeś.
-Będziesz się teraz ze mną kłóciła?
-Ale ja się wcale nie kłócę! Ja po prostu stwierdzam fakt.
-Jasne, jasne.
-No ta!
-No widzisz? I znowu się ze mną kłócisz. Będzie kara.
Wywróciłam oczami. Zayn uśmiechnął się tak jak lubiłam najbardziej, po czym pocałował mnie. Najpierw delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie. Nagle znalazł się nade mną. Przeniósł dłoń z mojego biodra na pupę. Zaczął całować mnie po szyi. Jęknęłam cichutko. Zayn zachichotał, odsunął się ode mnie i położył się obok. Wtuliłam się w niego.
-Trochę dziwne te twoje kary-mruknęłam.
-Oj, skarbie, stać mnie na więcej.
-Wierzę w to-zaśmiałam się.
-Pójdziemy się przejść?-Spytał chłopak podnosząc się z łóżka.
-Chętnie-powiedziałam, również wstając.
----------------------------
HAHAHAHAHAHAHA! xd Do ostatniej chwili zastanawiałam się, czy publikować ten rozdział, po trochę mi odwaliło, pisząc go xd Z resztą dwa następne nie będą nic lepsze xd
Ale mimo wszystko-ja się wam podoba? ;)
Awwww :3 Chłopcy są już w UK :D Nareszcie ta sama strefa czasowa i tylko godzina różnicy :D
Podobno Liam i Danielle popłakali się jak się zobaczyli :')
To teraz do Polski, panowie! ;D xx
-Cześć, skarbie..
-Cześć, kochanie.. Zrobiłem śniadanie. Miałabyś może ochotę? Chyba, że wolałabyś jeszcze pospać, alboo..
-Nie, nie. Zaraz wstanę. Daj mi pięć minut. Zayn pocałował mnie w nos i wyszedł z pokoju. Wstałam i ubrałam się. Włosy związałam w niechlujnego koka.
Zeszłam na dół. W kuchni przy stole siedział Zayn z kubkiem gorącej kawy w dłoniach. Przed nim stał talerz kanapek, a obok niego drugi kubek z kawą. Usiadłam na krześle obok niego i wzięłam jedną kanapkę.
Po jakimś czasie do kuchni weszli Niall, Lou i Harry.
-Wiecie co? Moglibyście być trochę ciszej-powiedział Harry.
Spojrzeliśmy na siebie z Zaynem nie wiedząc, o co mu chodzi.
-Jess, ciebie chyba pół Londynu słyszało!
Podniosłam jedną brew do góry, a potem zaczęłam śmiać się pod nosem. Aż tak było słychać?
Ale mimo wszystko zdążyliśmy się już z Zaynem przyzwyczaić do tego typu tekstów.
-On jest aż tak dobry?-Spytał Niall patrząc na Zayna z powątpiewaniem.
-Jest cudowny-powiedziałam, podnosząc się lekko, bo pocałować Zayna i dotknęłam go TAM. Chłopak stęknął ledwie słyszalnie, po czym oboje zachichotaliśmy.
Uwielbialiśmy denerwować chłopaków w taki sposób. Wiedzieliśmy, że to doprowadza ich do szału.
Skończyliśmy jeść śniadanie i poszliśmy do salonu. W kuchni został tylko Zayn.
Usiedliśmy na kanapie, po czym sięgnęłam po pilota od telewizora.
-Jess..
-Hmm..?
-Ja jakoś nigdy wcześniej nie zauważyłem, żebyś nosiła pierścionki.-Powiedział powoli Lou patrząc na moją prawą rękę. Próbowałam ją jakoś ukryć, ale było za późno. Chłopcy zaczęli kojarzyć fakty.
-ZAYN!!-Krzyknęli jednocześnie.
-Co?-spytał chłopak wchodząc do pokoju.
-Dlaczego nie powiedziałeś nam-zaczął Louis, powoli i dobitnie wypowiadając każde słowo-że planujesz oświadczyć się Jessice?
Zayn przez chwile nic nie mówił. Patrzył się to na mnie, to na chłopaków. Podeszłam do niego i przytuliłam się.
Mój.. narzeczony ( :o ) uśmiechnął się, po czym westchnął i powiedział:
-Nie powiedziałem wam, bo wiem, jak wy potraficie dochować tajemnicy. Od razu byście lecieli wszystkim gadać.
Wtem do salonu weszli Liam i Danielle.
-Ale im to chyba powiecie, co? Czy my mamy to zrobić?-Spytał Niall.
-Co nam powiecie?
-Wczoraj wieczorem oświadczyłem się Jessice.-Powiedział z dumą i radością w głosie Zayn.
Liam i Danielle najpierw byli trochę zaskoczeni, ale chyba się ucieszyli. Kiedy trochę ochłonęli, Liam podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. To samo zrobiła Dan z Zaynem.
-Oj, ja wiedziałem, że on coś takiego odwali.-Powiedział Liam uśmiechając się do mnie. Potem podeszła do mnie Danielle.
-Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Szczęścia.
-Dziękuję, Danielle.
Kiedy już wszyscy nas wyściskali, poszliśmy z Zaynem do naszego pokoju. Przytuleni usiedliśmy na łóżku.
-O czym myślisz?-Spytał Zayn.
-O tym, jak ja to powiem moim rodzicom. W końcu nie codziennie dowiadują się, że ich córeczka wychodzi za mąż.
Zayn zachichotał.
-Może po prostu do nich zadzwonisz?
-Nie lepiej poczekać trochę?
-Dzwoń-powiedział chłopak podając mi telefon.
Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam.
-Halo?
-Cześć, mamo.
-Cześć, córeczko. Co słychać?
-Mamo, muszę ci cośpowiedzieć.
-Co się.. jesteś w ciąży?!
-Nie, mamo! Nie o to chodzi!
-No to co się stało?
-Ja.. mamo, Zayn wczoraj.. Zayn mi się oświadczył.-Po drugiej stronie nastała cisza.-Mamo?
-Boże, córeczko, nawet nie wiesz, jak się cieszę!-Usłyszałam szloch mamy.
-Mamo, no ale nie płacz!
-Przepraszam.. ja po prostu jestem taka szczęśliwa! Zadzwonię do ciebie jeszcze później, pójdę powiedzieć tacie. Pa, córeczko, kocham cię.
-Ja ciebie też kocham, mamo.-Powiedziałam i rozłączyłam się. Oddałam telefon Zaynowi.
-No i?
-Chyba się ucieszyła.-Uśmiechnęłam się szeroko.
-No widzisz?-Mówiłem, że wszystko będzie dobrze, prawda?
-Nic takiego nie powiedziałeś.
-Będziesz się teraz ze mną kłóciła?
-Ale ja się wcale nie kłócę! Ja po prostu stwierdzam fakt.
-Jasne, jasne.
-No ta!
-No widzisz? I znowu się ze mną kłócisz. Będzie kara.
Wywróciłam oczami. Zayn uśmiechnął się tak jak lubiłam najbardziej, po czym pocałował mnie. Najpierw delikatnie, a potem coraz bardziej namiętnie. Nagle znalazł się nade mną. Przeniósł dłoń z mojego biodra na pupę. Zaczął całować mnie po szyi. Jęknęłam cichutko. Zayn zachichotał, odsunął się ode mnie i położył się obok. Wtuliłam się w niego.
-Trochę dziwne te twoje kary-mruknęłam.
-Oj, skarbie, stać mnie na więcej.
-Wierzę w to-zaśmiałam się.
-Pójdziemy się przejść?-Spytał chłopak podnosząc się z łóżka.
-Chętnie-powiedziałam, również wstając.
----------------------------
HAHAHAHAHAHAHA! xd Do ostatniej chwili zastanawiałam się, czy publikować ten rozdział, po trochę mi odwaliło, pisząc go xd Z resztą dwa następne nie będą nic lepsze xd
Ale mimo wszystko-ja się wam podoba? ;)
Awwww :3 Chłopcy są już w UK :D Nareszcie ta sama strefa czasowa i tylko godzina różnicy :D
Podobno Liam i Danielle popłakali się jak się zobaczyli :')
To teraz do Polski, panowie! ;D xx
poniedziałek, 2 lipca 2012
Rozdział 18
Jechaliśmy jakieś piętnaście minut w milczeniu. Cisza nie była krępująca. To była taka.. miła cisza. Miałam wrażenie, że wydarzy się coś tego wieczoru. Ale nie zapytałam. Wolałam poczekać.
Zayn zatrzymał samochód niedaleko jakiegoś lasu. Wysiadł z pojazdu, po czym otworzył mi po dżentelmeńsku drzwi i pomógł mi wysiąść. Przyciągnął mnie do siebie i lekko pocałował, po czym uśmiechnął się delikatnie. Odwzajemniłam uśmiech. Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził w kierunku lasku, do którego weszliśmy. Nadal nie pytałam, co się dzieje, dokąd idziemy. Uznałam, że byłoby to trochę niestosowne, chociaż właściwie nie wiedziałam, dlaczego.
Po kilku minutach weszliśmy na małą polanę, którą oświetlał księżyc.
-Pięknie tutaj.-Szepnęłam.
-Ja widzę coś o wiele piękniejszego.
Spojrzałam na Zayna uśmiechając się lekko.
-Pewnie zastanawiasz się, po co cię tutaj zabrałem.-Powiedział chłopak stając przodem do mnie i łapiąc mnie za ręce.-No cóż. Miałem konkretny powód.-Patrzyłam na niego czekając na ciąg dalszy. Zayn wziął głęboki oddech i spojrzał mi prosto w oczy.-Kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy, kiedy rzuciłaś mi się w ramiona.. już wtedy wiedziałem, że jesteś tą jedyną. Że to właśnie z tobą chcę spędzić resztę swojego życia. Każdego dnia budzę się po to, żeby móc zobaczyć ten twój cudowny uśmiech. Żeby móc popatrzyć na ciebie. Żeby móc posłuchać twojego głosu. Jesteś mi potrzebna do życia jak powietrze. Ja wiem, że jestem skończonym idiotą, ale kocham cię najbardziej na świecie. I dlatego chciałbym zadać ci bardzo ważne pytanie..-puścił moją lewą dłoń, po czym sięgnął do kieszeni i wyjął z niej małe, czerwone pudełeczko, po czym uklęknął przede mną.Wolną dłonią zasłoniłam usta nie wierząc własnym oczom i uszom. W moich oczach pojawił się łzy. Łzy szczęścia, oczywiście.-Wyjdziesz za mnie? Zostaniesz moją panią Malik?
Nie mogąc wydusić z siebie słowa pokiwałam tylko głową na "tak". Zaynowi to wystarczyło. Wsunął mi pierścionek na palec, po czym wstał, okręcił mnie w powietrzu i pocałował. Kiedy w końcu odsunęliśmy się od siebie w jego oczach również zobaczyłam łzy. Dotknęłam dłonią jego policzka. Uśmiechnął się poazując rząd równiutkich, białych zębów.
Staliśmy wpatrzeni w siebie jeszcze przez kilka minut, po czym usiedliśmy na trawie i przytuleni do siebie patrzyliśmy w księżyc.
-Nie wiem, czym sobie na ciebie zasłużyłam-mruknęłam.
-Co ty tam sobie mruczysz pod nosem?
-Dobrze wiem, że słyszałeś. Nie wiem, czym sobie na ciebie zasłużyłam. Jesteś dla mnie zbyt dobry.
-Głupoty gadasz.
-Wcale, że nie, kochanie. No bo zobacz tylko. Ty jesteś Zayn Malik z One Direction. Na twoim punkcie szaleją miliony dziewczyn. A ja? Ja jestem..
-Najcudowniejszą dziewczyną pod słońcem. Bóg chyba na prawdę mnie kocha, skoro postawił ciebie na mojej drodze.-Powiedział i pocałował mnie. Po chwili chłopak położył się na plecach, a ja usiadłam na nim. W końcu oderwałam się od niego.
-Co ty na to, żebyśmy pojechali do domu i odpowiednio uczcili nasze zaręczyny?-Powiedział, perfidnie patrząc się na mój dekold.
-Oczy mam wyżej, kochanie-powiedziałam, łapiąc go pod brodę i całując go lekko-ale myślę, że to dobry pomysł..-przygryzłam wargę.
Zayn spojrzał na mnie z tym swoim uśmiechem, po którym wiedziałam, że myślami był gdzie indziej. A konkretnie w naszej sypialni.
Wstałam i pomogłam podnieść się Zaynowi. Wróciliśmy do samochodu.
Podczas jazdy chłopa prawie cały czas trzymał rękę na moim udzie i co chwilę zerkał na mnie.
-A co ty na to, żebyśmy..
-Jedź.
W końcu znaleźliśmy się w domu. Od razu poszliśmy do naszego pokoju. Tam Zayn przyparł mnie do ściany i zaczął całować. Odpinałam guziki jego koszuli i pomogłam mu ją zdjąć. Już po chwili jeździłam rękoma po jego nagiej, umięśnionej klacie. Zayn zdarł ze mnie koszulę, po czym zabrał się za odpinanie stanika, który już po chwili wylądował na podłodze. Chłopa dotykał moich pleców zjeżdżając dłońmi coraz niżej. W tym czasie ja dorwałam się do jego dżinsów, których już po chwili na sobie nie miał. On zdjął moje spodnie i powoli zbliżyliśmy się do łóżka.
*****
Po skończonej "robocie" wtuliłam się w niego. Słuchaliśmy swoich nierównych i ciężkich oddechów, które powoli się uspokajały.
-Mógłbym ta codziennie-szepnął Zayn w moje włosy.
-W to to ja wierzę-zaśmiałam się. Chłopak zawtórował mi.
-A ty nie?
-Możee..
Zayn znowu zaczął mnie całować i wróciliśmy do dopiero co przerwanej czynności.
---------------
Huehuehue :D Niektórzy dobrze przewidzieli co się wydarzy ;p I ja się wam podoba? ;)
15 komentarzy=następny rozdział ;D xx
Zayn zatrzymał samochód niedaleko jakiegoś lasu. Wysiadł z pojazdu, po czym otworzył mi po dżentelmeńsku drzwi i pomógł mi wysiąść. Przyciągnął mnie do siebie i lekko pocałował, po czym uśmiechnął się delikatnie. Odwzajemniłam uśmiech. Chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził w kierunku lasku, do którego weszliśmy. Nadal nie pytałam, co się dzieje, dokąd idziemy. Uznałam, że byłoby to trochę niestosowne, chociaż właściwie nie wiedziałam, dlaczego.
Po kilku minutach weszliśmy na małą polanę, którą oświetlał księżyc.
-Pięknie tutaj.-Szepnęłam.
-Ja widzę coś o wiele piękniejszego.
Spojrzałam na Zayna uśmiechając się lekko.
-Pewnie zastanawiasz się, po co cię tutaj zabrałem.-Powiedział chłopak stając przodem do mnie i łapiąc mnie za ręce.-No cóż. Miałem konkretny powód.-Patrzyłam na niego czekając na ciąg dalszy. Zayn wziął głęboki oddech i spojrzał mi prosto w oczy.-Kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy, kiedy rzuciłaś mi się w ramiona.. już wtedy wiedziałem, że jesteś tą jedyną. Że to właśnie z tobą chcę spędzić resztę swojego życia. Każdego dnia budzę się po to, żeby móc zobaczyć ten twój cudowny uśmiech. Żeby móc popatrzyć na ciebie. Żeby móc posłuchać twojego głosu. Jesteś mi potrzebna do życia jak powietrze. Ja wiem, że jestem skończonym idiotą, ale kocham cię najbardziej na świecie. I dlatego chciałbym zadać ci bardzo ważne pytanie..-puścił moją lewą dłoń, po czym sięgnął do kieszeni i wyjął z niej małe, czerwone pudełeczko, po czym uklęknął przede mną.Wolną dłonią zasłoniłam usta nie wierząc własnym oczom i uszom. W moich oczach pojawił się łzy. Łzy szczęścia, oczywiście.-Wyjdziesz za mnie? Zostaniesz moją panią Malik?
Nie mogąc wydusić z siebie słowa pokiwałam tylko głową na "tak". Zaynowi to wystarczyło. Wsunął mi pierścionek na palec, po czym wstał, okręcił mnie w powietrzu i pocałował. Kiedy w końcu odsunęliśmy się od siebie w jego oczach również zobaczyłam łzy. Dotknęłam dłonią jego policzka. Uśmiechnął się poazując rząd równiutkich, białych zębów.
Staliśmy wpatrzeni w siebie jeszcze przez kilka minut, po czym usiedliśmy na trawie i przytuleni do siebie patrzyliśmy w księżyc.
-Nie wiem, czym sobie na ciebie zasłużyłam-mruknęłam.
-Co ty tam sobie mruczysz pod nosem?
-Dobrze wiem, że słyszałeś. Nie wiem, czym sobie na ciebie zasłużyłam. Jesteś dla mnie zbyt dobry.
-Głupoty gadasz.
-Wcale, że nie, kochanie. No bo zobacz tylko. Ty jesteś Zayn Malik z One Direction. Na twoim punkcie szaleją miliony dziewczyn. A ja? Ja jestem..
-Najcudowniejszą dziewczyną pod słońcem. Bóg chyba na prawdę mnie kocha, skoro postawił ciebie na mojej drodze.-Powiedział i pocałował mnie. Po chwili chłopak położył się na plecach, a ja usiadłam na nim. W końcu oderwałam się od niego.
-Co ty na to, żebyśmy pojechali do domu i odpowiednio uczcili nasze zaręczyny?-Powiedział, perfidnie patrząc się na mój dekold.
-Oczy mam wyżej, kochanie-powiedziałam, łapiąc go pod brodę i całując go lekko-ale myślę, że to dobry pomysł..-przygryzłam wargę.
Zayn spojrzał na mnie z tym swoim uśmiechem, po którym wiedziałam, że myślami był gdzie indziej. A konkretnie w naszej sypialni.
Wstałam i pomogłam podnieść się Zaynowi. Wróciliśmy do samochodu.
Podczas jazdy chłopa prawie cały czas trzymał rękę na moim udzie i co chwilę zerkał na mnie.
-A co ty na to, żebyśmy..
-Jedź.
W końcu znaleźliśmy się w domu. Od razu poszliśmy do naszego pokoju. Tam Zayn przyparł mnie do ściany i zaczął całować. Odpinałam guziki jego koszuli i pomogłam mu ją zdjąć. Już po chwili jeździłam rękoma po jego nagiej, umięśnionej klacie. Zayn zdarł ze mnie koszulę, po czym zabrał się za odpinanie stanika, który już po chwili wylądował na podłodze. Chłopa dotykał moich pleców zjeżdżając dłońmi coraz niżej. W tym czasie ja dorwałam się do jego dżinsów, których już po chwili na sobie nie miał. On zdjął moje spodnie i powoli zbliżyliśmy się do łóżka.
*****
Po skończonej "robocie" wtuliłam się w niego. Słuchaliśmy swoich nierównych i ciężkich oddechów, które powoli się uspokajały.
-Mógłbym ta codziennie-szepnął Zayn w moje włosy.
-W to to ja wierzę-zaśmiałam się. Chłopak zawtórował mi.
-A ty nie?
-Możee..
Zayn znowu zaczął mnie całować i wróciliśmy do dopiero co przerwanej czynności.
---------------
Huehuehue :D Niektórzy dobrze przewidzieli co się wydarzy ;p I ja się wam podoba? ;)
15 komentarzy=następny rozdział ;D xx
![]() |
| Ale to już było.. I nie wróci więcej :'( Ostatni ukłon trasy UAN.. |
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
